KARTKI Z PODRÓŻY: Piknik Św. Franciszka i Lasu Bielańskiego

Opublikowano przez admin w dniu

Z pamiętnika Żółwika Las Bielański, Warszawa Piknik Świętego Franciszka i Lasu Bielańskiego

Z pamiętnika Żółwika
5 października 2025, niedziela
„LUUUDZIE CÓŻ TO BYŁ ZA ODPUST!”

Dziś mieliśmy Zaszczyt zagrać koncert w Warszawie na Pikniku Świętego Franciszka i Lasu Bielańskiego. Celowo słowo Zaszczyt napisałem z dużego „Z” bowiem takie wydarzenia zapadają w pamięć na długo! Za chwilkę rozwinę dlaczego.

Uwielbiamy i często celujemy z Inulą w imprezy które są nieszablonowe, nietypowe a wczorajszy odpust przy klasztornym zespole Kamedułów na Bielanach był wręcz malowanym przykładem takiego rodzynka.

Niby w centrum wielkiego miasta a… w środku lasu, niby dla wiecznie zabieganych mieszkańców stolicy a…. w rytmie SLOW. To było dla nas nie lada wyróżnienie, że to właśnie Inula mogła nadać ów rytm podczas ostatniej niedzieli w warszawskim Lesie Bielańskim!

Być może słyszeliście już że nazwa naszego zespołu „Inula” pochodzi w linii prostej od łacińskiej nazwy kwiatu o nazwie oman. To oczywiście z racji pasji do przyrody i zielarstwa naszej kochanej Gosinuli – spiritus movens Inuli. Mnie z kolei nadano pseudonim artystyczny Żółwik do czego nieustannie od ponad 20 lat próbuję się przyzwyczaić.

Nie dziwi zatem dlaczego to właśnie naszemu małżeńskiemu projektowi muzycznemu przyszło w tym roku barwić dźwiękami dzień najfajniejszego (w moim odczuciu) Świętego spośród Świętych Kościoła katolickiego – Św. Franciszka z Asyżu. Pięknie dziękujemy Katolickie Centrum Kultury Dobre Miejsce i Las Bielański za zaproszenie!

Wspomniałem już że było nieszablonowo? Otóż taaak! Po Mszy Świętej (ze świetnym kazaniem!) ludzie wraz ze swoimi pupilami zgromadzili się wokół sceny. Były psy, koty, króliki a nawet i… osiołki. Przypominam że to Warszawa!

Wtedy do akcji „cały na biało” wkroczył ksiądz Wojtek – człowiek legenda którego możecie znać chociażby jako twórcę, reżysera i pierwszego prowadzącego telewizyjny program ZIARNO. Z księdzem Wojtkiem mieliśmy okazję już się poznać w mrokach dziejów kiedy przemierzaliśmy Polskę wzdłuż i wszerz z wesołą gromadką Kapeli Drewutnia.

Na dzień dobry zagraliśmy piosenkę tytułową naszej autorskiej płyty – „Pieśń ziemi”. Przenikliwy dźwięk gongu spotkał się ze szczególną aprobatą zgromadzonych przed sceną zwierzaków które wraz z rozpoczęciem piosenki zaczęły skandować ku czci ich patrona.

Chwilę później, tuż po przedstawieniu części czworonogów oraz wystąpieniu Pana Grzegorza Pietruczuka – Burmistrza Dzielnicy Bielany nastąpił kulminacyjny moment owej pamiętnej niedzieli! Ksiądz Wojtek oraz obecny proboszcz Parafii św. Edwarda Detkensa x. Paweł Walkiewicz pobłogosławili zebraną rzeszę czworonogów oraz ich właścicieli.

Tuż po błogosławieństwie ksiądz Wojtek dał nam – kapeli – zielone światło po czym chwycił za kropidło. W obliczu zielonego światła nie mogło być inaczej – Przemek nabił tempo do „Łąki”! Kolejne trzy minuty upłynęły przy skocznych dźwiękach i słowach opowieści o kosowickiej łące i relacjach międzypokoleniowych. Na takim muzycznym tle ksiądz Wojtek święcił zgromadzone zwierzęta!

Zauważyłem że koncerty Inuli w Warszawie są dla nas szczególnie satysfakcjonujące. Spotykamy się tu zwykle z bardzo ciepłym odbiorem, ludzie wnikliwie słuchają tekstów po czym chętnie dzielą się z nami swoimi spostrzeżeniami. Po takiej dawce wracamy do domu naładowani pozytywną energią – tak było i tym razem.

Jakieś dwie godzinki po tym co powyżej opisałem byliśmy już spakowani i gotowi do drogi powrotnej. Wtedy miała miejsce przysłowiowa wisienka na torcie. Wstąpiliśmy na chwilkę do księdza Wojtka który mieszka tuż obok Świątyni w Lesie Bielańskim w jednym z eremów kamedulskich. Chcieliśmy jedynie jeszcze raz podziękować i pożegnać się a w przemiłej atmosferze spędziliśmy grubo ponad godzinę przy wyśmienitej kawie, czekoladkach i świecach.

Po wejściu do eremu pierwsze zaskoczenie – mieliśmy okazję poznać się z człowiekiem którego uznaję za niekwestionowanego guru polskich pieśni tradycyjnych od czasu studiów kiedy pierwszy raz wysłuchałem płytę Polskiego Radia „Muzyka Źródeł: Kurpie, Puszcza Zielona”. Otóż za wiekowym stołem u księdza Wojtka siedział sam Adam Strug. Na wspomnianej płycie szczególnie spodobały mi się pieśni śpiewane przez Adama – „Zaświeć niesiądzu” i „Na smentarzu mieszkać będe”. Miałem nawet pewnego czasu zwyczaj słuchania drugiej ze wspomnianych pieśni gdy potrzebowałem się wyciszyć, uspokoić emocje – mimo że to pieśń pogrzebowa. Spokój a jednocześnie puls z jakim jest zaśpiewana do dziś uznaję za majstersztyk! Jeżeli miałbym wybierać to zdecydowanie wolałbym podczas mojej ostatniej drogi właśnie tę piękną kurpiowską pieśń zamiast oklepanej „Ciszy”. Z Adamem też mieliśmy okazję się spotkać kilka lat temu przy okazji jego koncertu w Domu Spokojnej Książki w Rżuchowie gdy wystąpił z własnymi interpretacjami poezji Bolesława Leśmiana. Płyta Adama „Adieu” przejechała z nami tysiące kilometrów w drodze na koncerty. Fakt jak ważna to była pozycja świadczy to, że do dziś pamiętam że kupiliśmy ją w 2011 roku na stoisku Magdy Turowskiej czyli Cytryny podczas festiwalu Muzyczna Zohylina w Bukowinie Tatrzańskiej gdzie graliśmy z Pod Wiatrami.

Drugim zaskoczeniem było to, że ksiądz Wojtek ma prawo doskonale rozumieć klimat wspomnianej już „Łąki” bo w dzieciństwie często jeździł podczas wakacji do dziadków na wsi pod… Sandomierzem niedaleko wsi gdzie mieszka moja rodzina.

Nie wiem jak to jest ale z każdą kolejną podróżą mam wrażenie że świat się kurczy…

Opici kawą, najedzeni i obdarowani torbą wyśmienitych wędlin i kiełbas pożegnaliśmy się z księdzem Wojtkiem i ruszyliśmy z powrotem w nasze ukochane Góry Świętokrzyskie.

Zarówno podczas podróży powrotnej jak i w długich rozmowach przy kominku w domu nie mogliśmy wyjść z podziwu jaki mały jest ten świat… i jaki piękny!

Tak minęła nam niedziela 5 października Anno Domini 2025.

Uściski,
Grześ zwany Żółwikiem – Inula